![]() Wszystkie teksty |
GodnośćNazywam się Piotr Nawrocki, mam 48 lat, w 1989 miałem 23.W 1970 roku czołgi jeździły po mojej ulicy - pamiętam. Byłem wystraszony i chodziłem spać do łóżka rodziców. Nie mogłem wychodzić na podwórko. W 1980 roku mama kupowała papierosy i kazała zawozić stoczniowcom, pytała czy są głodni, czy trzeba im zrobić kanapki? Wszyscy żyliśmy tymi wydarzeniami, mieliśmy wielkie nadzieje, cieszyliśmy się. Nabieraliśmy rozpędu do wolności, przestawaliśmy się bać munduru, mówienia, sąsiada i tego, co się dzieje w szkole. Później był stan wojenny, a przed świętami zaczęły się w Gdańsku rozruchy, trwały kilka miesięcy. Darliśmy z mamą bruk pod szkołą muzyczną, a że nie potrafiliśmy go dorzucić do zomowców, to nosiliśmy tym, którzy lepiej rzucali. W 1989 roku, kiedy miałem wyjść z wojska, przyszedł oficer polityczny i oznajmił, że nie wie, co nam powiedzieć, ponieważ Polska się zmieniła. Gdy wyszedłem z wojska, był koncert w hali stoczni; pod sceną stało pięciu milicjantów. Bałem się koło nich przejść, nerwowo szukałem dowodu osobistego, bo co się stanie, jak mnie wylegitymują? Patrzyłem, czy mam brudne ręce - za to można było dostać pałą. I później sobie uświadomiłem, że to już jest inny kraj - oni mają mnie teraz chronić, a nie krzywdzić. Więc wszedłem w tę grupę milicjantów i to było niesamowite przeżycie, przełamanie się. W tamtych czasach lęk paraliżował nas wszystkich. Wolność jest dla mnie tym, że mogę wierzyć, chodzić do Kościoła, swoją wiarę oznajmiać innym ludziom. Mogę spokojnie iść z dzieckiem w miejsce X i Y i powiedzieć, że taka była historia, nie muszę się bać tej historii, nie muszę się wstydzić dziadka, który był zmuszony do pójścia do Wehrmachtu, nie muszę się wstydzić dziadka, który został zabity przez Niemców. Mogę powiedzieć prawdę, która jest jednym z ważniejszych elementów wolności. Wolność to jest kroczenie do przodu. Trzeba się odnaleźć jak ten starotestamentalny Józef w studni, przeżyć swoją traumę, dramat, otrząsnąć się. Jak śpiewał Grechuta: "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy". Niektórzy się ze mnie śmieją i mówią, że jestem jak Irena Kwiatkowska i żadnej pracy się nie boję. Byłem kierowcą karetki pogotowia, byłem technikiem-elektrykiem, z matką sprzątałem ulice, w wojsku byłem mechanikiem, sprzedawałem akumulatory przemysłowe, sprzęt komputerowy, usługę utylizacji sprzętu elektronicznego… Ostatnio współpracowałem z drukarnią i dobrze sobie radziłem, tylko przychody były nikłe i nie wystarczały na utrzymanie firmy i rodziny. Zarejestrowanie się jako bezrobotny było dla mnie upokarzające. Czuję się niepotrzebny i za stary. Co ja dam dzieciom, jaki wzór? Rozkładam ręce. |