![]() Wszystkie teksty |
OjczyznaNazywam się Tereliza Braun i muszę od razu wyjaśnić, że to jest Teresa Elżbieta. Mam lat 82, w 1989 roku miałam 57.W 1939 roku mój ojciec poszedł do wojska jako ochotnik, był sztabowym kierowcą. A my z mamą i rodzeństwem zostaliśmy sami w lesie, z zapasami na wakacje. Mama wieczorami czytała nam przy otwartych drzwiach piecyka, by oszczędzać na świecach. Znam do tej pory na pamięć "Konrada Wallenroda" i "Grażynę". To był dom. Takiego domu już nie ma i nie może być. Z wojny pamiętam bombowce. Byłam na wsi, w lesie, leciały nad nami, zawsze na wschód. Nie wiem, którędy wracały. Żyliśmy wtedy życiem bardzo zamkniętym w rodzinie, z książką, ze śpiewem. W domu był fortepian. Przyjeżdżali stryjostwo i śpiewali, przywozili nam nowe piosenki. Starsza kuzynka spisywała, uczyliśmy się na pamięć, potem kartkę się wyrzucało. Niedawno dla potrzeb rodziny zrobiłam antologię, jest w niej kilkadziesiąt tych piosenek, które śpiewaliśmy wtedy właśnie. "Synkowie moi, poszedłem w bój,/jako wasz dziadek, a ojciec mój,/jak ojca ojciec i ojca dziad, /co z Legionami przemierzył świat/szukając drogi przez krew i blizny/do naszej wolnej Ojczyzny!/ Synkowie moi, da nam to Bóg,/że spadną wreszcie kajdany z nóg,/i nim wy męskich dojdziecie sił,/jawą się stanie, co dziadek śnił:/szczęściem zakwitnie krwią wieków żyzny/łan naszej wolnej Ojczyzny!/Synkowie moi, lecz gdyby Pan/nie dał wzejść zorzy z krwi naszych ran,/to jeszcze w waszej piersi jest krew/na nowy świętej Wolności siew:/i wy pójdziecie pomni puścizny/na bój dla naszej Ojczyzny!". Po wojnie mieliśmy absolutną pewność, że potem będzie inaczej, że będzie wolność. Zaczęło się bardzo dobrze. Mój ojciec uważał, że trzeba odbudowywać Polskę, był dyrektorem Izby Przemysłowo-Handlowej województwa kieleckiego z siedzibą w Częstochowie. Aresztowali go w 1948 roku. Jak mówiła mama: "Przyszły ubeki paskudne i zabrały tatusia". Tatuś był zawsze obecny, chociaż go nie było. Był w więzieniu najpierw w Kielcach, potem w Warszawie. Raz mama opowiedziała nam, że jak pojechała do ojca, czekała w więzieniu z matką pewnego chłopca. Zabrano go z boiska szkolnego w spodenkach, w podkoszulce; nie miał nawet czternastu lat. Był założycielem szkolnego stowarzyszenia, które miało walczyć z komunistami z bronią w ręku. I musiał czekać do czternastego roku życia, żeby go sądził sąd wojskowy. Ta matka prosiła tylko o jedno - żeby dali mu coś do ubrania. Mama nie powiedziała nam, co się z nim stało, ale mogli go skazać na śmierć. A potem był już Mokotów, tam była sprawa ojca, po sprawie były widzenia. Ważną datą był 1956 rok, kiedy nastał Gomułka. Wtedy ludzie zaczęli wychodzić z więzień. Ojciec wyszedł trochę wcześniej, na gruźlicę, na zwolnienie okresowe. Skończyłam historię sztuki na KUL-u, zaczęłam pracować w Desie, ale to nie było to, co mnie naprawdę interesowało, więc zostałam sądowym kuratorem społecznym dla nieletnich. Potem przyszła "Solidarność" i wiadomo było, że to kolejny etap naszych dziejów. Słowa wolność nauczyłam się w czasie wojny, bywaliśmy u naszych krewnych w Krakowie i chodziliśmy na mszę do Zmartwychwstańców. Tam w kościele jest napis: Ubi spiritus domini ibi libertas - gdzie Duch Boży, tam wolność. W roku 1989 na pewno została nam zadana wolność. Jan Paweł II mówił, że "wolność jest dana i zadana". Czasem sobie zapisuję takie złote myśli, jedna z nich to: "Polak jestem, od przodków wolną wziąłem duszę, myślę, gadam i czuję jak znam, nie jak muszę". Wolność to możliwość i odwaga własnego wyboru. |